podczas pracy z domu na szczęście nie zdarza mi się wykonywać takich prac. Może na początku pandemii tak, ale nie trwało to długo ponieważ szybko poczułam się jakbym pracowała 24h/7.
.Podróż do Finlandii samochodem i prom Tallinn – Helsinki z psem Podróż samochodem do Tallina. Z Warszawy do Tallina jest dokładnie 960 km. Warto tę drogę podzielić na dwa i przespać się gdzieś na granicy Litwy z Łotwą (my spaliśmy w Hotelu Mikelis i szczerze go polecam) Tym bardziej, że jedzie się dość wolno i nie po
Spis treści1 Co się zmienia w życiu z niedomagającym psem? Mimo wszystko, warto2 Zasada nr 1: Nie działaj na szkodę psa3 Zasada nr 2: Pies powinien mieć Zaspokojenie potrzeb4 Świadomość problemów (a więc i potrzeb) – Przykład Fibi5 Planowanie wyjazdu ze starszym lub chorszym Otwartość na Dieta psa w Środki Przydarzające się Pomoc weterynaryjna w Reaguj i odpuść6 Przygotowanie na starość7 Dopiero chcesz zacząć podróżować z psem?8 Jak pogodzić wyjazd ze zdrowym i chorym psem?9 Aktywność psychiczna10 Podsumowanie Starość lub choroba psa to pewne ograniczenie – z tym się zgodzę. Ale czy to powód, by sadzać go na kanapie? Niekoniecznie! Sama podróżuję ze swoją seniorką Fibi, która w wieku 13 lat wciąż bryka ze mną po górach. Dlatego dedykuję ten post każdemu, kto szuka odpowiedzi na pytanie czy starszy lub chory pies może podróżować? Zaraz, zaraz, Magda! Dlaczego wrzucasz do jednego worka seniora i chorego psa? Już tłumaczę! W dużym uogólnieniu im większy pies, tym szybciej się starzeje i krócej żyje. Uśredniając, mówi się, że pies wchodzi w wiek seniora w wieku około 7-8 lat. Nie podważam tych ustaleń, ale starość psa wolę oprzeć o jeszcze jeden czynnik: jego samopoczucie. Ośmielę się więc powiedzieć, że to nie wiek, a przynajmniej nie tylko wiek, określa „starość” psa. Moim zdaniem pies senior to po prostu taki pies, w którego życie wkradają się konieczne do uwzględnienia i związane z procesem starzenia się, ograniczenia. To samo można powiedzieć o psach przewlekle chorych… Obydwa te przypadki nakładają na nas pewne ograniczenia, choć ich źródło leży gdzie indziej. Wpis jest długi, dlatego polecam nawigowanie przy pomocy spisu treści, dla pewności, że dotarłeś do wszystkich cennych informacji. Co się zmienia w życiu z niedomagającym psem? Ograniczenia nakładane przez starość, chorobę lub rekonwalescencję mogą być różne. Przede wszystkim organizm jest słabszy i bardziej podatny na wysiłek fizyczny. Pies może wolniej się poruszać, szybciej się męczyć, mieć trudności w pokonywaniu przeszkód, szybciej tracić ciepło… Starszemu psu mogą dodatkowo towarzyszyć problemy z sercem, układem pokarmowym czy nerkami. Ze względu na to wszystko zwiększa się też podatność na stres. Niezależnie od tego czy borykacie się ze starością, chorobą, czy stopniowo wracacie do zdrowia – Wasze życie się zmienia. Spada aktywność psa, który w takich chwilach dużo odpoczywa. Może zmienić się dieta, codzienne zwyczaje, częstotliwość spacerów… Wszystko zależy od indywidualnego przypadku, kondycji psa, bieżących lub minionych chorób, stanu zdrowia, stanu psychiki… Mimo wszystko, warto Wierzę jednak, że w obliczu takich zmian nie trzeba całkowicie rezygnować z dotychczasowego stylu życia i planów. Wierzę też, że umiejętne podróże to źródło ciekawych bodźców i nowych doświadczeń dla psa. To także wspaniały sposób na wspólne spędzenie czasu z naszym przyjacielem. Tylko jak to zrobić, żeby to miało ręce i nogi? Oddaję w Twoje ręce zbiór przemyśleń i pytań, na które sam musisz poszukać odpowiedzi. Jestem daleka od namawiania w ciemno do intensywnych podróży, konkretnego typu aktywności, kategorycznego odradzania lub polecania miejsc, stylu, czasu trwania tych aktywności… Każdy pies to indywidualny przypadek. Moje myśli mogą być inspiracją i punktem wyjścia do rozmowy ze specjalistą, ale nigdy nie zastąpią wizyty, badania konkretnego psa i porady zasięgniętej u zaufanego weterynarza! Wychodzę z założenia, że te wszystkie podróże, wędrówki, odwiedziny u babci i inne eskapady to nasze, ludzkie fanaberie. To my psa ciągniemy ze sobą, dlatego też to na nas spoczywa wszelka odpowiedzialność za przygotowanie go i za jego dobre samopoczucie podczas takich aktywności. Dotyczy to absolutnie każdego psa, nawet zdrowego i w pełni sił – on też może czuć się niekomfortowo, stresować się nowym otoczeniem i po prostu nie czuć się na siłach, by towarzyszyć nam w tych wojażach. Zasada nr 1: Nie działaj na szkodę psa Cokolwiek planujesz zrobić, niezależnie od stanu zwierzęcia, zasada jest jedna: nie działaj na jego szkodę. Planuj aktywność tak, by nie pogorszyć stanu zdrowia psa. To podstawowa i intuicyjna zasada, ale psów z ograniczeniami dotyczy jeszcze bardziej. Dobro psa powinno być dla nas najważniejsze, a wszelka aktywność powinna co najmniej nie szkodzić, a najlepiej poprawiać stan psa (ruch, aktywność fizyczna, psychiczna, zmiana środowiska mogą, ale nie muszą działać korzystnie). Na spacer czy w podróż – wybieramy się DLA NICH, nie tylko dla siebie, dlatego w pierwszej kolejności to im ta aktywność ma sprawić korzyść, przyjemność i frajdę. Nie boję się odpuścić. Chowam ambicje do kieszeni. Sednem podróży z psem nie jest to dokąd pojedziecie, co zobaczycie i czym będziecie mogli się pochwalić. Sednem podróży z psem jest bycie z psem. Na tym w zasadzie mogłabym ten post zakończyć. Starość lub choroba nie są wyrokiem i nie zobowiązują do posadzenia psiego tyłka na kanapie. Aktywność można, a nawet warto kontynuować, jeśli działa ona na korzyść psa. Należy tę aktywność tak dopasować, by nie pogarszała stanu zdrowia naszego podopiecznego. I tyle, proste. Zasada nr 2: Pies powinien mieć frajdę Druga zasada udanego wyjazdu z psem: pies musi mieć z tych podróży/spacerów frajdę. Bez tego ani rusz. Jeśli mój pies jest wyraźnie przybity, to znaczy, że go, cholera, zawiodłam. Frajda i przyjemność przychodzi wraz z zaspokojeniem potrzeb psa. Na frajdę składa się też moje (człowieka) samopoczucie, bo każda moja frustracja boleśnie odbija się na psychice moich psów. Dlatego miej cierpliwość do spowolnionych reakcji, wybrzydzania przy jedzeniu, gorszych dni… Frajdę zabiera stres, wyzwania niedopasowane do możliwości psa, frustracja, tempo podróży, brak czasu na odpoczynek, niedostatek jedzenia – ogólnie niezaspokojone potrzeby któregokolwiek z uczestników wycieczki. A jak nie ma frajdy, to po co nam ten wyjazd? Zaspokojenie potrzeb Nie bez powodu wspominam tutaj o tych potrzebach, bo to właśnie ich zaspokojenie leży u podstaw naszego (i psów) dobrego samopoczucia oraz komfortu. Odpowiednia ilość i jakość jedzenia, odpowiednia ilość i jakość snu, poczucie bezpieczeństwa, zaspokojenie potrzeb fizjologicznych (np. wypróżnianie), aktywność fizyczna oraz stymulacja umysłowa – to podstawowe potrzeby psa. Rozbudować je można o nieskończoną ilość przykładów. W podróży zaspokajanie potrzeb wyraża się poprzez eksplorację terenu (stymulacja umysłowa), ruch (aktywność fizyczna), dbanie o komfort termiczny, spokój swój i otoczenia, własny kąt, stopniowe wprowadzanie wyzwań, np. obce miejsca, nowy styl życia (poczucie bezpieczeństwa), a także poprzez stosowną porcję jedzenia o odpowiedniej kaloryce i w odpowiedniej częstotliwości (potrzeba żywienia) oraz spokojny sen o odpowiedniej długości i jakości (potrzeba snu). Potrzeby zmieniają się w zależności od psa, jego wieku, charakteru, nawyków lub przebytych/bieżących chorób. Stąd już prosty wniosek potwierdzający moje wcześniejsze rozmyślania – wiele można z psem zrobić, jeśli spełnia się jego potrzeby i pies czuje się z tą aktywnością, po prostu, DOBRZE. Świadomość problemów (a więc i potrzeb) – badania Skąd mam wiedzieć, że mój pies ma jakieś ograniczenia? Że boryka się z chorobą albo dogania go starość? Skąd mam wiedzieć jakie potrzeby wymagają szczególnego zaopiekowania? Musisz przebadać psa, po prostu. Jeśli masz w domu rekonwalescenta, pewnie omówiłeś już z weterynarzem jego ograniczenia. Jeśli natomiast Twój pies z wolna wkracza w starość i dostrzegasz pewne ograniczenia, zafunduj mu SPA u weterynarza. Zbadaj krew (profil geriatryczny) i tarczycę – to pozwoli Ci wykryć różne rozwijające się w piesku na USG jamy brzusznej, by zbadać jelita, nerki, wątrobę, śledzionę i układ moczowy, i mieć pewność, że i tam nie rozwija się żaden wzrok i słuch, które z wiekiem tracą swoją mocZbadaj serce i płuca u specjalisty, żeby mieć pewność, że Twój pies podoła wzmożonemu wysiłkowi fizycznemu (nawet dłuższemu spacerowi)Zabierz go do ortopedy, by ten zbadał wszystkie stawy i upewnił się, że pies nie ma ograniczeń ruchowychZadbaj o zęby oraz uwolnij je od kamienia nazębnego – choroby dziąseł i zębów wpływają na ogólny stan pieska Tak kompleksowego zestawu badań nie trzeba robić przed każdym wyjazdem, ale warto regularnie kontrolować stan poszczególnych „części” pieska. Natomiast przed samym wyjazdem zdecydowanie warto zabrać psa do weterynarza na taki szybki przegląd. Specjalista osłucha psa, sprawdzi błony śluzowe, oczy, brzuch, węzły, zmierzy temperaturę, zrobi wywiad i na podstawie szeregu zabiegów oraz swojej wiedzy oceni stan zdrowia psa. Dzięki tym wszystkim zabiegom będziesz wiedzieć jak przygotować się do podróży. Przemyśl wtedy: co pies może, a czego nie?jak psu ułatwić życie?czego unikać, by mu nie zaszkodzić?w jakie sytuacje, miejsca, o jakiej porze lub w jakich warunkach umieć odpuścić?co zawsze mieć pod ręką? Przykład Fibi Fibi na czas pisania tego posta [styczeń/luty 2022] ma prawie 13 lat, ale wcale nie dogania jej starość. No, nie w sensie chorób, bo oczywiście widzę u niej zmiany charakterystyczne dla seniora – gorszy wzrok i słuch czy trochę gorsza podatność na upały. Luźne rzepki. Kilka lat temu u ortopedy dowiedziałyśmy się, że Fibi ma bardzo luźne rzepki. To element stawu kolanowego, który lubi się zwichać i sprawiać problemy, eliminując psa czasowo lub na stałe z wszelkich wyczynowych aktywności. Na szczęście dla nas, mięśnie Fibi zostały ocenione na mocną piątkę z plusem i to dzięki nim rzepki trzymają się na swoim miejscu. Stopień poluzowania tych rzepek jest tak duży, że według lekarza to dziwne, że Fibi nie kuleje, ani nie okazuje bólu. Dostałyśmy zestaw ćwiczeń wzmacniających odpowiednie partie mięśni, które regularnie wykonujemy. Zalecono nam też nie rezygnować z ruchu, bo najwyraźniej to aktywność sprawia, że trzymamy rzepki w ryzach. Planując podróż dbam o regenerację mięśni Fibi (rest-day, masaż, stopniowa rozgrzewka przed codziennym marszem) oraz tak planuję trasy, by nie przeciążać jej organizmu. Wrzód rogówki. Innym razem, na przestrzeni około roku czy dwóch, borykałyśmy się z wrzodem rogówki, który musiał być leczony operacyjnie pod narkozą. Przez długi czas Fibi chodziła ze szwem na oku i w kołnierzu, przez co wyglądała jak pirat-inwalida. Będąc w stałej konsultacji z naszym lekarzem-opiekunem, nie zrezygnowałam całkowicie z aktywności z Fibi, gdy ta dochodziła do siebie po operacji. Pomagało jej to zachować kondycję i dobry humor. Zrezygnowałyśmy jednak z dalekich wyjazdów i wędrówek na rzecz spokojnej eksploracji terenów nieopodal naszego domu. Z kolei po operacji usunięcia zębów, po narkozie wziewnej, która prawdopodobnie podrażniła układ oddechowy, odpuściłyśmy nawet dłuższe spacery – z jednym niesprawnym okiem dało się jeszcze tuptać. Mając problemy z oddychaniem – rozsądniej było odpuścić. Łapki. Przydarzyła nam się też choroba łapek (opuszek), z którą nasz lekarz nie potrafi sobie poradzić, a która powoduje dobudowywanie się opuszek (powiększanie ich), odciski, lekki dyskomfort podczas chodzenia oraz – co dla nas najgroźniejsze – podatność na szybkie ścieranie i obcieranie skóry. Ta ostatnia cecha sprawia, że Fibi średnio czuje się na śniegu, ostrych skałkach i podczas długich trekkingów po twardym podłożu. Zmusiło nas to do ograniczenia dziennego dystansu do zaledwie 10-15 kilometrów (kiedyś dzienny dystans wynosił 20-25km) i uważniejszego planowania wędrówek. Inne dolegliwości. Wraz z wiekiem Fibi zaczynam zwracać większą uwagę na to, by było jej ciepło zimą i nie za gorąco latem. Skracam dystans, daję jej więcej czasu na postojach. Wspomagam jej organizm izotonikiem i zaleconymi lekami na stawy. Nie wymagam, by sprawnie poruszała się po zmroku (gorszy wzrok) i pomagam jej oświetlając okolicę mocną czołówką, dzięki której zwiększa się kontrast i niedomagającemu oku prościej zarysować kształty obiektów. Biorę też pod uwagę, że ten pies nie zawsze się odwołuje (bo mnie olewa ;)), więc często wolę mieć ją na smyczy niż puszczać luzem. Dzięki temu dopasowaniu się do nowych warunków możemy wciąż eksplorować świat. Na nowych zasadach, ale wciąż z frajdą! Planowanie wyjazdu ze starszym lub chorszym psem W tej części posta do Twojej dyspozycji zostawiam przemyślenia dotyczące praktycznych aspektów podróżowania z niedomagającym pieskiem. Tak po prawdzie jest to spis rzeczy do omówienia z weterynarzem prowadzącym. Otwartość na nowe Wszystko zaczyna się u nas, u ludzi w głowie. W obliczu nowych ograniczeń warto być otwartym na zmiany i nowe formy podróży. Może dzięki krótszym trasom zajdziecie dalej? Może zamiast o własnych łapach i nogach spróbujecie roweru i przyczepki? Może zamiast natury miasto albo na odwrót? Może zamiast na spacer, to stacjonarnie do muzeum? Może wycieczka kulinarna po restauracjach lub kawiarniach? Może roadtrip autem lub budowa vana, jeśli łapki niedomagają, a wciąż chciałoby się podziwiać świat? Może wyjazd nad wodę żeby odciążyć stawy, jeśli pies lubi pływać? Wszystko zależy od tego w jakiej przestrzeni pies czuje się dobrze, jakie ma dotychczasowe doświadczenia, jak reaguje na zmiany i co mu dolega (czyli jakie ma ograniczenia). Otwartość i czujność na nowości na pewno pozwoli Wam wciąż podróżować mimo ograniczeń. Zastanów się: co psu podobało się do tej pory? tym się inspiruj!co psa przerażało? tego unikaj! stres w chorobie to poważne obciążenie i generator sraczki ;)jakie masz możliwości finansowe, czasowe, zasięgowe?co robią Twoi znajomi, podróżnicy których obserwujesz w mediach społecznościowych?co sprzedają w sklepach? serio! możesz trafić na nowy gadżet (pas, przyczepkę, transporter…), które zainspirują Cię do nowej i bezpiecznej aktywnościco chcesz zrobić? ostatecznie, ograniczenia to nie zawsze zakaz – może uda się pogodzić ograniczenia z celem, ale dojdziesz do niego nową, nieoczywistą drogą? kiedy Fibi zaniemogła, postawiliśmy na vanlife – dzięki temu odkryliśmy całkiem nowe miejsca Dieta psa w podróży Układ pokarmowy często przy różnych dolegliwościach dostaje rikoszetem. Również na starość metabolizm zwalnia i zmienia się zapotrzebowanie psa na poszczególne składniki odżywcze. Za tym z kolei idzie częstotliwość i wielkość posiłków – starsze psy powinny dostawać mniejsze porcje, ale podawane częściej. W podróży trzeba więc znaleźć balans pomiędzy zapewnieniem psu odpowiedniej dla danej aktywności ilości energii, a z drugiej dopasować porcje tak, by nie obciążać układu pokarmowego. Może okazać się też, że styl podróży będziesz musiał dopasować do częstotliwości podawania posiłków (np. z przerwą-siestą w środku dnia podczas wędrówki albo z zejściem do kwatery podczas city-break’a). Koniecznie zadbaj, by Twój pies pił odpowiednią ilość wody. Przemyśl: jak zmienił się metabolizm psa? trawi szybciej czy wolniej?czy pies powinien przyjmować więcej czy mniej jedzenia (kalorii) biorąc pod uwagę jego dolegliwości oraz specyfikę podróży (czasem zwiększona aktywność, nowe bodźce)?jakie jedzenie powinien przyjmować pies, by nie obciążyć jego układu pokarmowego?czy pies stresuje się nowymi miejscami i podróżą? to ważne, by nie dopuścić do biegunki – odwodni i tak już słaby organizm psajeśli wyjeżdżasz na dłużej, skąd weźmiesz zapas odpowiedniego jedzenia? Regeneracja Starsze i chore organizmy potrzebują więcej czasu na regenerację po wysiłku. W podróży psychika psa jest stale bombardowana bodźcami, więc tym bardziej należy zapewnić psu komfortowe warunki do snu. Podczas moich wędrówek na „fajrancie”, gdy dotrzemy do schroniska, zawsze rozkładam psom mój śpiwór albo ich kocyk. Kładę je w spokojnym miejscu, bez przeciągu i bez bodźców, tak by psy czuły się bezpiecznie i miały swój kąt w obcym otoczeniu. Oprócz snu zwracam uwagę także na mięśnie moich psów, które podczas wędrówek pracują przecież z pełnym zaangażowaniem. I tak po prostu – masuję je, aby im ulżyć. Podczas delikatnego masażu całego ciała relaksuje się nie tylko ciało, ale także umysł. Ten etap dnia jest dla moich psów niczym dobranocka. A jak masować psa? Ja uczyłam się tego na kursie pod okiem zoofizjoterapeuty. Możesz poszukać takiego kursu online albo wybrać się ze swoim psem na wizytę do takiego specjalisty, który pokaże Ci jak masować Twojego psa i przy okazji zbada jego mięśnie i stawy. Żeby ulżyć starszemu organizmowi w wędrówce lub podczas intensywnych podróży, robię częste postoje. Podczas marszu przeplatam każdą godzinę nawet 10 minutami postoju. To dużo i często, ale taki rytm sprawia, że możemy zajść dalej w lepszym humorze. 10 minut przerwy i zdjęcie butów polecam także ludziom. Reset stóp, przysięgam ;) odpoczynek w podróży to ważna rzecz jest! Środki transportu Żeby zwiedzić jakieś miejsce, trzeba tam najpierw dojechać. Wbrew pozorom, zarówno w przypadku młodych i zdrowych psów, jak i tych starszych lub chorych, wybór jest tak samo szeroki, ale w przypadku tych drugich trzeba sobie dodatkowo powiedzieć o kilku kwestiach. Auto, samolot, pociąg, autokar – każdy się nada i jeśli tylko pies dobrze znosi dany środek transportu: śmiało! Sęk w tym, że z wiekiem każdy z tych środków transportu może stać się dla psa tak samo stresujący. Na przykład, pogarszający się słuch może wtłoczyć do psiego umysłu strach, bo kto to słyszał taki klekot, syczenie i turkot w pociągu? Nie zawsze jesteśmy w stanie to przewidzieć. Kwestią wartą przemyślenia jest nie to CZYM pojedziecie a czy będzie to transport publiczny czy prywatny. Jadąc pociągiem lub autokarem jesteś uzależniony od rozkładu jazdy i innych pasażerów. Być może Twój psi emeryt będzie potrzebował częstszych postojów albo zdarza mu się wymiotować lub z łatwością dostaje biegunki pod wpływem niewielkiego stresu? Z kolei jadąc autem wydajesz więcej pieniędzy i musisz coś z nim zrobić jeśli chcesz np. na kilka dni zaszyć się na górskim szlaku, nad jeziorem czy promem popłynąć na kilka dni na wyspę. Ponownie, nie chcę wydawać werdyktu: jak jest lepiej? To są indywidualne kwestie do przemyślenia. Przydarzające się problemy Starość nie radość, mawiają. W podróży starość bywa trochę upierdliwa. Zdarza się na przykład, że starsze lub chorsze pieski mają problem z trzymaniem moczu i mimowolnie posikują. To wstydliwa sytuacja i zazwyczaj trudno wytłumaczyć postronnym, że… tak to już jest i pies nie zrobił tego celowo. Na takie przypadki polecam zaopatrzyć się w kocyk z wodoodpornej tkaniny, który wystarczy podłożyć pod dupkę gdziekolwiek jesteście – w restauracji, w gościach, w pociągu… Starsze i chore psy często mają problem z jakością sierści i podszerstka, co z kolei prowadzi do problemów z termoregulacją. Szybko marzną, szybko się grzeją – po prostu nie do końca radzą sobie z prawidłową kontrolą temperatury ciała. Należy taki scenariusz wziąć pod uwagę i zawczasu zaopatrzyć się w wygodne i ciepłe ubranko, gdy jest zimno oraz przyzwyczaić do niego psa. A gdy jest gorąco, wystarczy odpowiednio zaplanować atrakcje w ciągu dnia, by uniknąć aktywności w trakcie tych najgorętszych godzin. O wschodzie słońca też bywa zimno! Wrażliwość układu pokarmowego, słabsza odporność i stres wywołany nowymi warunkami może bezpośrednio przyczynić się do wywołania biegunki lub wymiotów. Cóż, zdarza się, nie będę prawić morałów jak sobie z tym radzić, bo kto ma psa ten pewnie wielokrotnie już ten scenariusz rozgrywał… O czym właściciele staruszków lub chorych psów mogą nie pomyśleć, to… ucieczki. Gorszy słuch, gorszy wzrok i trochę mniejsza tolerancja na posłuszeństwo ;) sprawiają, że puszczony luzem pies może pójść w długą za jakimś bodźcem, zwierzęciem, zapachem, człowiekiem (zdarza się że starsze psy mylą właściciela z kimś innym) lub się czegoś wystraszyć. Dbajmy więc o to, by pies był dobrze zabezpieczony (adresówka, szelki, smycz itd) i nie puszczajmy go luzem, jeśli nie mamy zaufania do jego pomysłów lub zmysłów. Jeśli zgubi nam się chory albo stary pies, tym łatwiej o tragedię. Pomoc weterynaryjna w podróży Czy pies jest chory, czy zdrowy, zasada zawsze jest ta sama – miej łatwy dostęp do pomocy specjalisty. Jak to zrobisz – to Twoja sprawa. Ja osobiście zawsze wyposażam się w podobny zestaw informacji: telefon do lekarza prowadzącego w razie potrzeby konsultacjitelefony i adresy lecznic na miejscu (szczególnie jeśli stale się przemieszczam wg zaplanowanej trasy), by wiedzieć do kogo uderzać i nie tracić czasu na research Reaguj i odpuść Jak już wspominałam wyżej, nie namawiam do podróży za wszelką cenę. To świetna aktywność poszerzająca perspektywę psa i wybiegająca poza własne osiedle, ale nie jest niezbędna. Odpuść, gdy stan zdrowia psa zdecydowanie nie pozwala na takie ponadprzeciętne atrakcje. Tak w podróży jak i w życiu codziennym, tak u chorego/starszego, jak i zdrowego psa, reaguj na oznaki bólu, popiskiwanie, kulawizny, oddech (wzmożone ziajanie, duszność, kaszel i katar), żwawość (nadmierne pobudzenie lub otępienie), biegunka, wymioty, przekrwienie lub zblednięcie błon śluzowych (dziąseł). To sygnały, które sugerują, że z psem dzieje się coś niedobrego. Przygotowanie na starość Nie myślałam o tym przy pierwszym psie, przy drugim wyszło samo, a przy trzecim świadomie tym pokieruję – mówię o myśleniu długofalowym. Warto nauczyć psa pewnych zachowań, pokazać mu rzeczy, odgłosy, nawierzchnie i zmierzyć z wyzwaniami oraz doświadczeniami, do których będzie mógł odwoływać się na starość. Tak jak pokazujemy świat szczeniakom (socjalizacja i habituacja), tak i starsze psy powinniśmy utrzymywać w takim treningu codzienności, by przygotować na słabnącą zdolność pojmowania świata. Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że powinniśmy także utrzymywać psa w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Kontrolowany ruch, treningi, aktywność fizyczna, ale i ćwiczenia umysłowe lub praca nosem z pewnością wpłyną na formę organizmu i jego zdolności do sprostania starości lub chorobie. Z kolei zbudowanie relacji i stabilnej komunikacji pomoże Wam, gdy pies zacznie tracić słuch. Warto zawczasu wypracować nowy model komunikacji oparty nie na komendach głosowych, a na gestach. Psy potrafią sprawnie łączyć kropki – wystarczy, że do komendy głosowej będziesz dodawać dedykowany ruch ręką lub ciałem, by skojarzyć psu dźwięk z obrazem. Dopiero chcesz zacząć podróżować z psem? A co jeśli masz starego lub chorego psa, ale chcesz zacząć podróżować, wyrwać się z domu, przeżyć przygodę życia, przeprowadzić się, zrobić coś z psem i dla niego… albo po prostu gdzieś przemieścić? Wróć do części opisującej badania, które warto zrobić psu i do tej, w której mówię o otwartości na nowe. Jeśli chcesz postawić przed psem wyzwanie podróżowania, koniecznie wprowadzaj je stopniowo. Nie rzucajcie się na głęboką wodę. Pamiętaj, że to pies nadaje charakter i tempo Twojej przyszłej podróży. A Ty jesteś jego opiekunem, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Jak pogodzić wyjazd ze zdrowym i chorym psem? Proza życia pisze różne scenariusze. Gdy przygarniamy pod swój dach psy w odstępie kilku lat, z całą pewnością w pewnym momencie jeden z nich będzie emerytem, a drugi pieskiem mniej więcej w pełni swoich sił. I co wtedy? Jak pogodzić tak sprzeczne potrzeby psa wymagającego odpoczynku oraz psa, który pozamieniał się z wulkanem na energię? Nie ma na to jednej, uniwersalnej rady, choć nie jest to też sytuacja bez wyjścia. Dwie osoby, dwa tryby podróży. Jedziesz z partnerem i możesz wyskoczyć na intensywny i bogaty w bodźce spacer z aktywnym psem, gdy ten starszy lub chory spędzi ten czas na trybu podróży. Choćby roadtripy lub przyczepka umożliwiają bycie w ruchu i angażowanie w ten ruch aktywnego się do tego niedomagającego pieska i zapewnienie dodatkowej aktywności zdrowemu. To robię ja – wybieram dużo krótsze trasy na wędrówkach, obniżając wyzwanie dla Fibi, ale Krakersa za to angażuję w kicanie po drzewach, podawanie mi ciuchów z plecaka czy krótkie treningi z zabawką w nowym starszego psa pod odpowiednią opieką, gdy chcemy zrobić coś superekstra z tym aktywniejszym psem (szczególnie trafne, gdy ma się ambicje podróżnicze i pies nie odgrywa w nich ogromnej roli, więc nie ma sensu go targać w nieznane. Jeśli nie masz takich ambicji (co nie jest niczym złym) – lepiej wybierz którąś z powyższych opcji). Podczas takich łączonych podróży nie trzeba dwoić się i troić, by zdołać połączyć potrzeby obydwu psów. Ja mam na to inny pomysł! Lubię angażować tego sprawniejszego psa – Krakersa – w codzienne obowiązki i aktywności. Zabieram go ze sobą gdy idę po coś z kwatery do auta, gdy idę załatwić formalności na recepcji, pozwalam mu eksplorować teren gdy siedzę i gotuję przy namiocie (a drugi pies wtedy zazwyczaj śpi). Angażuję go nawet we wspólne filtrowanie wody, podczas którego specjalnie dla mnie wyławia patyki z dna strumyka. Jeśli już jesteśmy przy wodzie, to zbiorniki wodne są świetnym miejscem zarówno dla starszego, jak i młodszego psa. Zdrowego psa pływanie zmęczy fizycznie, rozwinie mięśnie, a poza tym to dość stacjonarne zajęcie i nie trzeba się nigdzie przemieszczać. Starszemu psu pływanie pozwoli na chwilę zapomnieć o obciążeniach stawów i wzmocni mięśnie. W obydwu przypadkach należy kontrolować taką aktywność i zabezpieczyć psa np. kapokiem. Jedyny haczyk – pływanie czy chodzenie w wodzie bardzo męczy i nie powinno się pozwalać psu pływać „tyle ile chce”, by nie przedobrzyć. Aktywność psychiczna Wielokrotnie pytano mnie jaki procent trasy moje psy przechodzą bez smyczy, a ile na smyczy. Zawsze odpowiadam, że moje psy są na uwięzi przez 99% marszu. Od razu padają głosy zdziwienia – dlaczego? Nie chcesz, żeby sobie pobiegały? Przecież pies musi się wybiegać, musi się zmęczyć! Ale czy podczas tego marszu moje psy nie mają tylu bodźców, zapachów, nawierzchni, tekstur, faktur, dźwięków… by na koniec wędrówki mogły paść zmęczone również psychicznie? Fizyczna praca to nie wszystko! Pies potrzebuje aktywności psychicznej tak samo jak fizycznej. Nie wystarczy wybiegać psa, by uznać, że zaspokoiliśmy jego potrzeby. Z drugiej strony, nie zawsze też da się psa wybiegać, szczególnie gdy jego stan zdrowia nie ułatwia ruchu. W takich sytuacjach wykorzystaj psi nos oraz nowe bodźce. zaprzyjaźnij się z noseworkiem – to aktywność polegająca na szukaniu i oznaczaniu przez psa próbek konkretnych zapachów. Możecie uprawiać nosework w domu, a potem wynieść go dalej, nawet w podróż!uruchom psi nos – schowaj smaczki w dłoniach i poproś psa o odgadnięcie „encepence w której ręce?”, rozrzuć smaczki w macie węchowej, w trawie, między meblami albo schowaj zabawkę za powalony konar drzewa. Poszukiwanie zasobów i węszenie za zapachem to naturalne zachowania psa, które go zrelaksują i pozytywnie zmęczą. zmień trasę spacerową – dostarczysz psu nowe bodźce, które pobudzą jego układ nerwowyuczcie się sztuczek – dobierz odpowiedni dla zdrowia Twojego psa zestaw komend i wspólnie uczcie się nowych zachowań. Takie sztuczki można zabrać w podróż i ćwiczyć je w całkiem nowych warunkach. Szukaj takich aktywności, które sprawią Wam radość! Podsumowanie Ależ to był post! Chyba najdłuższy na Dzikości…? Fajnie, że tu dotarłeś, a jeszcze fajniej, jeśli wyciągniesz z tego posta coś dla siebie. Podróże z takim niedomagającym pieskiem to JEST pewne ograniczenie, ale jak widzisz – to nie powód, by rozłożyć się na kanapie jak żaba na liściu i tak już przeleżeć po kres wspólnych dni. Aktywność i podróże są w zasięgu Waszych rąk i łap! Co więcej, od podróży ze zdrowym psem różni się tylko i aż tym, by jeszcze czujniej obserwować naszego podopiecznego i skłaniać się ku kompromisom na korzyść psa. Jeśli tylko wprowadzicie je do życia mądrze i stopniowo, czeka Was jeszcze wiele przygód! Szerokości i zdrowia! Wraz z moim mężem Piotrem i psem, średnim sznaucerem Argiem, spędziłam na Sycylii wspaniały tydzień od 15 do 22 września 2012 r. i chętnie bym tam spędziła tydzień kolejny, jak nie dłużej. Na wyspę dotarliśmy samochodem i samochodem poruszaliśmy się po niej. W odróżnieniu od większości autostrad na północ od Kalabrii Ten wpis miał się pojawić już dawno. Jest dziś. Ponieważ emocje cieszą się na Zbalansowanym blogu o psach dużą popularnością, mam dobrą wiadomość: inne perspektywy na ten sam temat pojawią się w kolejnych wpisach. Mam nadzieję, że choć trochę otworzy to oczy wszystkim, którzy samokontrolę w życiu psa sprowadzają do zamykającej i otwierającej się ręki z jedzeniem w treningu sportowym (o tym, że to tylko zabawa w koncentrację, a przy okazji trening samokontroli pisałam w tym artykule).Poza tym mkniemy przez 2018 rok, a ja wiem, że nadal są ludzie, nawet w gronie psiarzy, ba! W gronie trenerów psów, których porównywanie psów do ludzi lekko onieśmiela 😉 Patrząc na nasze uwarunkowania kulturowe, jestem w stanie to zrozumieć, choć nie popieram. Ja… dla miłośników porównań ludzko-psich, dziś na warsztat wskakuje książka zahaczająca trochę o de Walla, a trochę o Harariego i dotyczy rezultatów rewolucyjnych badań Gregory Bernsa, które dają nam min. prawo do stawiania w temacie samokontroli w jednym rzędzie i człowieka i psa. Ponieważ jak wiadomo papier zniesie wszystko, a internet jeszcze więcej, popełniłam już taką samowolkę wcześniej zachwycając się książką „Self-reg” Shankera, jako inspiracją do wychowania i rozumienia nie tylko siebie, dziecka, ale też psów. Możesz o tym poczytać Berns wydał swoją książkę „What it’s like to be a dog and other adventures in animal neuroscience” w sierpniu 2017r, więc jest na rynku dość świeża i niestety jeszcże nie została przetłumaczona. Wspomniany naukowiec sterował zespołem, który zajmował się rewolucyjnym badaniem: skanowaniem psich mózgów za pomocą MRI („Dog Project”). Psy biorące udział w eksperymencie były najpierw przygotowane do przebywania w skanerze, z którego w każdej chwili miały możliwość się wycofać, opuścić miejsce badania. Poszukując odpowiedzi na pytanie: jak bardzo jesteśmy do siebie podobni? Sam autor podsumowuje, że to książka o mózgach i umysłach zwierzęcych, a ja zapewniam, że nie brakuje w niej też… swoich poszukiwaniach Berns zakłada, że psy są nie tyle naszymi najlepszymi przyjaciółmi, ale AMBASADORAMI zwierzęcego świata: to dzięki nim możemy lepiej poznać świat zwierząt, przybliżyć się do natury. Tytuł można przetłumaczyć „Jak to jest być psem”, ale w tym tłumaczeniu jest zdecydowanie za mało…czucia. Bo właśnie o to jak czują, jak przeżywają zwierzęta rozchodzi się cała zagadka pełna jest opisów konkretnych eksperymentów, tego w jaki sposób były przeprowadzane, do jakich wniosków prowadziły, które się powiodły, a które nie i dlaczego, w jaki sposób i po co były modyfikowane. Berns opisuje je tak lekkim językiem, że ciężko nie dać się porwać narracji. Jak najlepszy trener, potrafiący bawić się najtrudniejszymi zadaniami, pokazuje, jak fascynująca jest praca badacza. W opowieści o „Project Dog” znajdziesz nie tylko szkiełko i oko, ale też ogromne serce do wyraziste osobowości i nieszablonowe podejście. Czytałam więc rozpromieniona, jak naukowiec, badacz i jak wnioskuję wybitnie otwarty umysł, odżegnuje się od badań jako ostatecznej wyroczni na temat, porównując mentalny świat zwierząt do zmian klimatycznych. Berns pisze, że nastawienie „poczekaj-i-sprawdź” zdominowało dyskurs o tych drugich, kiedy w jego ocenie, każda racjonalna istota bez żadnych badań jest w stanie wywnioskować, że aktywność człowieka przyczyniła się do ocieplenia klimatu. I podsumował, że DOKŁADNIE TAK SAMO JEST Z MENTALNYM ŻYCIEM ZWIERZĄT. Powątpiewanie w sens istnienia emocji czy zwierzęcej świadomości, bo nie ma na to dowodów, pozwoliło (nie)ludziom (moja ocena, Berns ma w sobie więcej empatii dla naszego gatunku) na różne nadużycia względem (słusznie) oberwało się też behawiorystom. Przed powstaniem nowoczesnych badań (skaner MRI), jedynym sposobem oceny stanu mentalnego zwierzęcia było obserwowanie jego zachowania, co oczywiście prowadziło do wielu błędnych przekonań i nadużyć. Berns podkreśla, że za jednym zachowaniem mogą stać różne motywacje. Przy ogromnej pracy badawczej, którą wykonał, zdecydowanie opowiada się po stronie serca przyznając, że po tylu latach życia ze zwierzętami, nie ma w sobie najmniejszej zgody na traktowanie ich jak bezmyślnych tej publikacji można uporządkować swoją wiedzę na temat tego, co faktycznie jest samokontrolą u psów i poznać jej różne wymiary. Berns na potrzeby badań oddziela samokontrolę w treningu od samokontroli w życiu (na podstawie kolejnych doświadczeń, o których przeczytać można w książce, starał się tak dobierać eksperymenty, aby nie bazowały na wyuczonych wcześniej umiejętnościach), a poza tym, na podstawie badań mózgu, wnioskuje, że zarówno u psów jak i u ludzi, doświadczenie samokontroli jest takie samo. Na to, czy pies lub człowiek mają lepszą czy gorszą samokontrolę wpływają te same parametry mózgu (mam nadzieję, że parametry to właściwe słowo, ale jeśli nie, to jestem dziwnie pewna, że zaraz ktoś mnie poprawi;-). Pisze też, że samokontrola jest kwestią bardzo osobniczą u obu konkretnie ma na myśli? Aby to zrozumieć zajrzyjmy na moje kochają Pacynkę, dopóki nie wyjadą z nią na wakacje. Wiesz jak to jest, niby masz plan, żeby spakować się na spokojnie, a w rezultacie, nawet z listą niezbędnych rzeczy, wpadasz w amok i upychasz je w plecaku nogą w ostatniej chwili przed wyjściem z domu. Przypadkowo na dnie bagażu umieszczasz psią saszetkę z jakimiś smętnymi, średnio atrakcyjnymi resztkami smakołyków, które są tak słabe, że nawet nie pamiętasz, że istnieją. Z wierzchu dokładasz kolejne warstwy geologiczne: kilka ubrań na krzyż, mnóstwo psich zabawek i akcesoriów treningowych… Można wyruszyć w miejscu krótko zapoznajesz się z terenem, po czym wspomniany plecak zostawiasz w pokoju. Pacynę mieć pewność, że plecak zostanie przegryziony, a swoje rzeczy znajdziesz wybebeszone na środek pokoju. Saszetki za to możesz już nie znaleźć. Agata (a może Pacyna?) miała szczęście i swoją znalazła. Przedziurawioną i ograbioną z resztek to zwierzątko dla okrucha, cienia jedzenia, jest w stanie zrobić z Twojego plecaka odmiany, zostaw Propera ze swoim talerzem pełnym najbardziej apetycznych kąsków dostępnym na wysokości jego nosa. Gwarantuję, że prędzej Twoje jedzenie skonfiskują muchy…Niektórzy chcieliby takie zachowania łączyć z szacunkiem do człowieka lub jego brakiem. Jednak zwierzęta to niepodległe istoty i świetnie wiedzą, kiedy można przekroczyć granicę, a łatwo można to sprawdzić choćby instalując w domu monitoring;-) To nie ja spałem w Twoim łóżeczku!!!Wracając do szacunku i do książki Bernsa, warto uszanować to, że za zdolność do opanowania się przed pokusą odpowiadają różne dziwne połączenia w mózgu, o których takim psiarzom jak ja, nawet się nie śniło. Pozostaje odetchnąć z ulgą, że nie nad wszystkim musimy mieć ZAWSZE całkowitą kontrolę…I to dobrze!!! Let that shit go, jak mówią mnisi próbuję wmawiać, że żaden trening nie upora się z lepkimi łapkami Twojego psa. Bardziej podkreślić, że do osiągnięcia rezultatów, trzeba podejścia psa (niemal) żadna siła nie powstrzyma przed polowaniem na małe zwierzątka, za to w domu będzie zachowywał się jak anioł wzorcowo ignorując wszystkie apetyczne kąski. Drugi, jak Pacyna, jeśli stworzysz mu ku temu cień okazji, włamie się do sejfu rozwiązując wszystkie szyfry i wygryzając dziurę w ścianie po to, żeby wygrać ten okruszek drożdżówki!!!Berns zauważa, że psy nie są mistrzami samokontroli, a jedną z motywacji do jego badań była chęć pomocy w pracy nad nią psom, które z powodu jej braku tracą dom (gryzienie, szczekanie, niszczenie wnętrz, obsikiwanie domu).Mam też dobrą wiadomość dla wszystkich, którzy tak jak ja, wierzą w AUTENTYCZNOŚĆ w relacjach, także tych międzygatunkowych i sprawdza im się w treningu to, że więź warunkuje dobrą współpracę, a nagroda socjalna ma ogromne znaczenie dla psów. W serii eksperymentów na ten temat (nagroda vs człowiek), bardzo z resztą zróżnicowanych dla wyciągnięcia rzetelnych wniosków, jedzenie nie wygrało z jego Dawcą. Jupi, one jednak nas kochają…;-))))A kto już dawno rozstał się ze złudzeniami na temat tego, że pies jest tylko w TU I TERAZ (nie to co my, ludzie rozdarci pomiędzy rozpamiętywaniem przeszłości, a wyobrażaniem sobie tego, co będzie) w „What it’s like to be a dog” znajdzie ultraciekawe rozwinięcie tematu… Żalu u książki można dowiedzieć się jeszcze czym polegają testy inteligencji i dlaczego nie dają nam rzeczywistej wiedzy o inteligencji zwierząt?czy faktycznie zwierzęta nie mają języka?Jak jest zorganizowana przestrzeń semantyczna psówCzym jest qualia i jak wpływa na nasze postrzeganie rzeczywistości?co to Wilkowór tasmański i jaki ma związek z wiedzą o psachktóry ze ssaków uwielbia tańczyć do “Everybody” Backstreet BoysNo i w końcu co nagroda socjalna ma wspólnego z pośladkami Jane Buridian ?Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie każda przeczytana książka jest ogromnym odświeżeniem przed wyjściem na trening i pomaga spojrzeć na wszystko co wspólnie z psami robię trochę inaczej. Od zawsze powtarzam, że jeden z najpiękniejszych związków, to właśnie ten, między teorią i praktyką. Mam nadzieję, że zrobiłam Ci apetyt na lekturę:-)podczas pracy z domu na szczęście nie zdarza mi się wykonywać takich prac. Może na początku pandemii tak, ale nie trwało to długo ponieważ szybko poczułam się jakbym pracowała 24h/7.
.